sen spiskowy

We śnie krótkim (1h) popołudniowym w tamtej norze na Pradze przed staromodnym telefonem, który zawsze wydawał mi się kompletem do samochodu warszawa, telefonie słonie o obłym kształcie, z tarczą, słuchawką i dwoma przyciskami: białym, czerwonym. Podnoszę słuchawkę; słyszę profesjonalny głos jakiejś kobiety uczestniczącej w wielopiętrowym spisku, mówi, że jest teraz na Modlińskiej, ale nie jest pewna, w którym miejscu, wiem, że przerwa w rozmowie oznacza namierzanie – i natychmiast się rozłączam. Teraz przed oknem jak przed maszyną do szycia, jestem jednym z lokatorów siedzących za firankami, odartym manekinem, jednym z wielu widocznych z ulicy takich samych męskich torsów, lecz nie daje to gwarancji bezpieczeństwa. Do mieszkania trafia D., on również chce mnie pognębić; złośliwie, abym to dobrze widział, pozostawia uchylone drzwi wejściowe, które natychmiast zawieram, krzycząc: Agnieszko, tak by wiedzieli, iż nie jestem tu sam.