sen wielorazowy

We śnie dziennym popołudniowym księgarenka w nikczemnym miasteczku. Jest zmrok, jest nastrój sobotniego seansu w Domu Kultury. Na zewnątrz kręcą się dwaj obcy mężczyźni. Jeden z nich, odziany w kitel, przypominający Kirka Douglasa, typowy amerykański psycho, roznosi tace z jedzeniem. Stawia tacę przed wszystkimi, ale nikt nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Gdy stawia tacę przede mną, natychmiast odchodzę od szkolnej ławki, za chwilę sprawy nabiorą tempa, lecz ja już widziałem to milion razy. Wychodzę w zupełną ciemność, znam jednak na tyle dobrze teren przed księgarenką, iż po zejściu po schodkach natychmiast podchodzę do właściwego drzewa. Jego kora jest szorstka, doświadczona.